wtorek, 14 lipca 2015

Śniadania

Rano śniadanie. Którego nie jadałem w domu, a dopiero w pracy. Oczywisty dla wszystkich błąd. Każdy wie, że trzeba jeść śniadanie, ale dużo osób tego nie robi. Dziwne ? Raczej nie. W każdym razie była to jedna z moich pierwszych decyzji - jeść śniadanie przed wyjściem z domu. Miałem taki standard: kromka chleba żytniego/razowego cały twaróg delikatny 200g o różnym smaku (4% tluszczu), do niego mieszałem 5 ml oleju lnianego. No i warzywa jak: pomidor, rzodkiewka, ogórek, papryka. ~350kcal. Teraz jeszcze dodaję pestki dyni i słonecznika - tak żeby wyszło około 500 kcal. Jednocześnie w domku robię sobie kanapkę do pracy: pieczywo + wędlina drobiowa, warzywa, 15 g orzechów laskowych. Sok wielowarzywny, różnie. Kiedyś tak, za 300 kcal, teraz tak, żeby wyszło kolejne 500-700 kcal.
Pierwsze śniadanie jem o 7, drugie w pracy o 10. Często też wypijam jakiś świeży sok owocowy.
Śniadanie w ciagu godziny, no w zasadzie godzinę po tym jak wstanę, chyba, że biegam tego dnia.
W sumie jadłem i jem 5 posiłków dziennie. Moje godziny to: 7, 10, 13, 16, 19.
A dzieliłem kalorie tak: 1800 kcal:
Śniadanie 350 (30-35%)
Drugie śniadanie 300 (5%)
Obiad 750 (35-40%)
Podwieczorek 100 (5%)
Kolacja 300 (25-30%)
Tak około, bo tak mi pasowało. Widać, że zalecenia dietetyka (w nawiasach) nie do końca pokrywają się z moimi działaniami. Ale jak zauważycie to śniadania u mnie to 40% dziennego przydziału kalorii, obiad 40%, a podwieczorek i kolacja 20%, oczywiście około, ale to już się zgadza lepiej z wytycznymi.
Generalnie i tak to wszystko trzeba dopasować tak, zeby było Wam wygodniej i nie zatruwało życia. Rano na przykład nie mam apetytu, żeby jeść obecnie 800 kcal. Lepiej mi w pracy zjeść obfitsze drugie śniadanie. Czytałem nawet, że nie zalecane są posiłki o większej kaloryczności niż 850 kcal.
I tak wiem, że przeważnie śniadania się nie je, potem w pracy jak się wam przypomni, a na koniec w domu kolacja na maxa, aż się ulewa :-).
Sam tak miałem. Tyle, że  rano jadłem kanapkę w Subwayu lub śniadanie w Maku...
Już słyszę te jęki, że nie ma rano czasu na śniadanie bo:
Idę do pracy
Nie jestem głodny/a
Za późno wstaję
...
No to pora to zmienić, nawet jak ktoś się nie odchudza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz